niedziela, 28 października 2012

Zawieszenie

   Pewnie niektórzy zauważyli, że dodałam Prolog, a później nic więcej.  Powód jest taki, że jakoś nie mam weny do tego opowiadania... Może jeszcze z tego coś będzie, dlatego ostatecznie nie usuwam bloga, tylko go zawieszam. Przepraszam i proszę o zrozumienie. :)

środa, 10 października 2012


Prolog

   Nigdy nie myślałam, że za nią mogę narażać swoje życie. Cholera, a teraz przecierz to robię! Wzięłam głęboki wdech i weszłam do starej fabryki. Było tam pełno kurzu i brudu. 
- Eveline?! - Zawołałam swoją siostrę. Odpowiedziała mi głucha cisza. Niepewnymi krokami, doszłam do wielkiego pomieszczenia. Były tam cztery pary drzwi, nie licząc tej, przez którą weszłam. Tam ją zauważyłam. Siedziała goła, związana linami, pobita i krwawiąca. Aż żal serce ściska, gdy się na nią patrzy.
- Eve! - Krzyknęłam przerażona i podbiegłam do niej. Z bliska wyglądała jeszcze gorzej. Jedno oko było podbite, złote włosy oblepione krwią, a na skórze widać było liczne rany. - O Boże! Kto ci to zrobił?! Wyglądasz strasznie! To ten chłopak? - Mówiłam, żeby ukryć bezradność. Co ja teraz z nią zrobię? Jest dla mnie za ciężka, żebym ją niosła, a tak po za tym była goła i zakrwawiona.
- To był On... Podszył się pod tego chłopaka... Ja nie wiedziałam... Przepraszam. - Moja bliźniaczka przerwała mi słabym szeptem, ale to wystarczyło, by przykuć moją uwagę. Teraz to dopiero byłam przerażona.
   Myśl. - To słowo krążyło po mojej głowie. Muszę zacząć działać, bo On w każdej chwili może tu wrócić. Tylko co mam zrobić? Rozwiązanie same przyszło - Damien. Wyciągnęłam moją komórkę z kieszeni dżinsów. Jak dobrze, że ją wzięłam. Zaczęłam wybierać numer brata.
- Co robisz? To nie pora, żeby umawiać się na randki... - Moja siostra powiedziała to gniewnym szeptem.
- Dzwonię do Damien'a. Przynajmniej ja coś robię. I randki tobie źle służą, a nie mnie. - Odpyskowałam. Widziałam, że Eve chce jeszcze coś powiedzieć, ale powstrzymałam ją gestem dłoni.
- Halo? To ty Kaure? - Usłyszałam w komurce głos brata.
- Tak, Damien. To ja. Zgadnij co się stało.
- Eveline poszła na randkę, a ten chłopak był inny niż na zdjęciu? - Damien prawie zgadł.
- Nie, ale byłeś blisko. Żadnego chłopaka nie było. Pod niego podszywał się On. I widzisz? Mówiłam, że internetowe randki są do bani. - Powiedziałam mu prawdę.
- Kaure, czy on coś jej zrobił? - Damien brzmiał poważnie.
- Tak i dlatego do ciebie dzwonię. Pobił ją, ona jest cała we krwi, ale ty sobie z tym poradzisz. Chyba nie potraktował ją żadnym zaklęciem, na wszelki wypadek zaraz sprawdzę. Myślę, że on ją zgwałcił, Damien. Jest cała goła i zakrwawiona. - To ostatnie dodałam takim szeptem, żeby moja siostra tego nie słyszała.
- W takim razie przyniosę jej świeże ubrania. Będę za pięć minut. - Mój brat jak zwykle był spokojny i poważny.
- Za pięć minut?! Przez całe miasto w pięć minut nie dasz rady przyjechać. - Powiedziałam zdziwiona. On chciał dokonać cudu czy co?
- Mam... specjalny transport. Czekaj na mnie, zaraz będę. - Damien się rozłączył.
- Dziwny z niego koleś. - Mruknęłam pod nosem. Podeszłam do siostry i delikatnie położyłam ją na podłodze.
- Czy On użył jakiegoś zaklęcia? - Zapytałam Eve.
- Chyba nie... W każdym razie nic nie czułam. Po prostu mnie pobił i... - Głos mojej bliźniaczki się załamał.
- Eveline, czy On cię zgwałcił? - Zapytałam z mieszanymi uczuciami.
- Tak... - Eve szepnęła i łzy zaczęły płynąć, zmieszane z krwią. Mimo, że jej nielubiłam, to naprawdę zrobiło mi się jej żal. Zamknęłam oczy i jedną rękę położyłam na jej głowie, drugą zaś w miejscu, gdzie jest jej serce.
- Crassande de la viema. Crassande de la viema. - Wymawiałam w kółko to zaklęcie i całą swoją energię skupiłam na Eveline.
   Gdy po raz setny wymówiłam zaklęcie, wybudziłam się z transu.
- On nie użył żandego zaklęcia. - Powiedziałam z ulgą. - Wiesz, gdzie On może być?
- Nie. Straciłam przytomność, a gdy się zbudziłam to zauważyłam ciebie.
- Możesz wstać? - Zapytałam się z niepokojem. On zawsze przychodzi niespodziewanie. Lepiej, żebyśmy mogły uciec w takim przypadku.
- Spróbuję. - Pomogłam Eve wstać, ale widziałam na jej twarzy grymas bólu. - Chyba mam zwichnięta kostkę.
- Ok... Dobrze, że tylko to... - Mruknęłam i pomogłam siostrze usadowić się do pozycji siedzącej. Usiadłam obok niej. 
   Zamknęłam oczy i poczułam straszny ból w głowie. Był nie do zniesienia! Usłyszałam  krzyk, w którym odzwierciedlało się przerażenie i ból. Co się, do cholery, dzieje?! Kaure, strzeż się. Dzisiaj nastąpi koniec twojego nędznego życia! Po tych słowach rozległ się szyderczy śmiech. O, nie! To był On!
- Kaure! Przestań krzyczeć! Co się stało?! - Po tych słowach mojej siostry zrozumiałam, że to ja krzyczę. Natychmiast przestałam, a mój oddech przyśpieszył, jednak głowa nadal mnie bolała. 
- Tassani neron. Tassani neron! - Powtórzyłam zaklęcie kilkanaście razy i poczułam, że ból mnie opuszcza. 
- To był On! Wdarł się do mojej głowy... Powiedział, że dzisiaj umrę... - Z moich oczu spływały łzy. Jednak szybko je otarłam i się opanowałam.
- On?! Ale Go wypędziłaś?! - Eve była przerażona. Było widać, że się Go bała.
- Tak... Udało mi się, ale wiem, że On tu niedługo przyjdzie. Cholera! Gdzie jest Damien?- zaczęłam się niecierpliwić.
   Chodziłam w tę i z powrotem. Gdyby Eve nie była tak pokiereszowana, to już dawno bym z nią uciekła.
    Usłyszałam kroki, które powoli się zbliżały. Odetchnęłam z ulgą. Damien, w końcu przyszedł!
- No, w końcu przyszedłeś Damien! - Powiedziałam z radością i ulga i skierowałam się w stronę drzwi, przez które weszłam. Gdy byłam metr przed wejściem, stanęłam jak wyryta. To nie Damien stanął w drzwiach, tylko On! Jak zawsze był przystojny... Ma lśniące brązowe włosy, czarne oczy i te cudne rysy twarzy... Stop! Nie mogę się zachwycać jego urodą, przecież to mój wróg! Gdy ja tak rozmyślałam, On zaczął mówić.
- Kaure, Eve... Jak się cieszę, że znowu się spotykamy. 
- A ja wręcz przeciwnie! Ty stary zboku! - Wykrzyczałam Mu prosto w twarz.
On podszedł do mnie i złapał moją brodę, żebym spojrzała mu w oczy.
- Moja Kaure... Piękna i pyskata jak zawsze.  Jaka wielka szkoda, że muszę cię zabić. Ale po tym wszystkim co zrobiłaś, nie mam innego wyjścia. Nie martw się, śmierć będzie szybka i bezbolesna. Nie mam zbyt dużo czasu, obowiązki wzywają. - Na koniec musnął moje wargi i mnie puścił. Podszedł do mojej siostry, a ja głupia, nadal stałam.
- Eve, nie bój się. Trochę cierpiałaś, ale to już będzie koniec. Zabiję cię szybko i bezboleśnie, tak jak twoją siostrę. Tylko, że ciebie mi nie będzie szkoda. - Zakończył z pogardą. Jak On tak może mówić o mojej siostrze?! Postanowiłam wykorzystać to, że stoi do mnie tyłem i skupiłam całą swoją energię, na Nim.
- Batreq laste! - Wykrzyczałam, a On przez chwilę zwijał się z bólu na posadce. Ta chwila wystarczała, żebym podbiegła do Eveline i wyczarowała tarczę, która miała nas chronić. On odwrócił się w naszą stronę, na jego twarzy malował się gniew.
- I co? Zabolało?! - Zaśmiałam się szyderczo. On celował w nas zaklęciami, ale wszystko odbijało się od tarczy.
   Nagle, nie wiadomo skąd, przede mną pojawił się Damien i jakaś rudowłosa dziewczyna. To mnie zdekoncentrowało.
- Damien?! Jak ty to... - Zaczęłam, ale nie zdążyłam dokończyć, bo trafiło mnie zaklęcie śmierci, wypowiedziane przez Niego. Usłyszałam krzyki innych i jego złowrogi śmiech. Umierałam...
-----------------------------------------------------------------------------------------
Hey ;**
Spodobał się prolog? Mam nadzieję, że tak :) Tym razem postanowiłam napisać coś o tematyce czarownic. Napiszcie w komentarzach, co o tym myślicie. :D W kolejnych rozdziałach, będę pisała, co się wydarzyło przed jej śmiercią... Oczywiście Kaure, jest główną bohaterką i to z jej perspektywy będę pisała. Rozdziały będą się pojawiać, co dwa tygodnie, niekiedy szybciej. Podstrony takie jak "bohaterowie" itd. pojawią się w najbliższym tygodniu. :) To dopiero mój drugi blog, więc proszę o wyrozumiałość :D